„- Miał zginąć i zginął. To jest los. O tym to zatem więc cały pociąg rozmawiał, szeptał, mruczał i mamrotał z rzadkim przejęciem. O tej to śmierci nagłej i niespodziewanej wszyscy rozprawiali w zatłoczonych przedziałach i zawalonych korytarzach jadącego na zachód przez zimowe pola pociągu.” „Siekierezada” Edward Stachura
8 lutego 2019 rozpoczynam moją nową uroczystą chwilę - wyjazd na II Zimową Stachuriadę - Siekierezadę do Głogowa. Zostałam na nią zaproszona do udziału w części literackiej przez inicjatora tego wydarzenia - Krzysztofa Wiśniewskiego, prowadzącego stronę stachuriada.pl. Co prawda nigdy nie uczestniczyłam w tzw. stachuriadach i nie jestem pewna czy odnajdę w nich stachurową ezoteryczność, którą odnajduję w cichości i najczęściej samotności, ale... Właśnie wydałam dwie książki inspirowane twórczością Edwarda Stachury, które chcę przedstawić światu, a z Krzyśkiem od listopada prowadzę niekończące się rozmowy o Pocie, zatem coś pcha mnie na to spotkanie z organizatorem, by kontynuować nasz kolejny wywiad-rzekę i własną wędrówkę po szlakach filozofii egzystencjalnej.
Popołudniowy transport moich ulubionych Linii Dolnośląskich, relacji Wrocław - Zielona Góra, który ma mnie dowieść do Głogowa jest tego dnia zatłoczony i trudno znaleźć w nim miejsca siedzące. Staję więc na korytarzu przy przedziale służbowym i czekam na start pociągu jadącego ze wschodu na zachód. Przed samym odjazdem, podchodzi do mnie jakiś mężczyzna z zapytaniem czy nie mogłabym przekazać paczki dla jego znajomego z Głogowa, który będzie czekał na jej odbiór na stacji. Imię i nazwisko oraz numer telefonu człowieka, który ma odebrać pakunek z moich rąk, są na nim zapisane. Zgadzam się bez większego problemu, gdyż wydaje mi się to naturalnym ludzkim gestem, który nie wymaga żadnych negocjacji, chociaż „ ...wiadomo, co ludziom do łba strzeli?” Ostrożnym powinno się być pod względem bezpieczeństwa, bo raczej czasy apokaliptyczne mamy, ale na szczęście ( albo własne nieszczęście) mam do tego mało strachliwe podejście, zresztą za kilka godzin mam zachęcać innych do wyzbycia się poczucia lęku, zgodnie z imperatywem słów E.S. zawartych w jego powieści Fabula Rasa.
Dojeżdżam do Głogowa bez większego problemu. Tym razem pociąg nie staje się „narzędziem tragedii”, nie miał nikt zginąć, zatem i nikt nie zginął. Na dworcu czeka na mnie pan Stanisław, który okazuje się być sympatycznym, młodym człowiekiem, który w ramach podziękowania ofiaruje mi podwiezienie do wybranego miejsca.
- Dziękuję, ale ja przyjechałam tylko pochodzić sobie po Głogowie - odpowiadam, bo właściwie nie wiem gdzie mam się udać na spotkanie z Krzysztofem Wiśniewskim.
Staszek zadaje mi wówczas pytanie, czy nie przyjechałam na Stachuriadę do Krzysztofa, bo on chyba mnie ma odebrać z dworca, ale też nie jest pewien czy chodzi o mnie. I oczywiście chodzi o mnie, aczkolwiek wiadomość od organizatora w tej sprawie nie dociera do mnie na czas, ale jakoś i bez internetu, i telefonu, a za sprawą „przypadku” zastaję zawieziona przez kolegę Staszka (który okazuję się nowym wokalistą grupy Projekt Fraktala & Przyjaciele) w prawidłowe miejsce, czyli do MCK Mayday, gdzie dnia następnego ma odbyć nasza zimowa Siekierezada, której patronuje MOK i MCK Mayday w Głogowie. W dalszym etapie wieczoru uczestniczymy w próbach zespołu. Jest oczywiście miło i sympatycznie, a wszyscy panowie z zespołu swoją serdecznością i otwartością, sprawiają, że moja dusza niezmiernie cieszy się (a ciało podryguje w rytm utworu reggae „Pokój Waszych Serc”), że znalazła się w dobrym miejscu i czasie.
W sobotę o godzinie 12.30 małą grupą osób wyruszamy na wycieczkę do Grochowic. Nasze zwiedzanie okolic związanych z „Siekierezadą” rozpoczynamy od miejsca w lesie, gdzie na zrębie w zimie 1967 Artysta pracował jako drwal. I już przy pierwszej stacji naszej stachurowej drogi zimowej, emocje zaczynają mały drżący taniec w moim ciele. Odczytuję napis na tablicy poświęconej Poecie; „Jaki niebieski wiatr cię przygnał w te dzikie strony” i przystępuję do rozmyślań nad owym zapytaniem - twierdzeniem - nakazem. Zdanie nie posiada żadnego znaku interpunkcyjnego, więc można uznać je za przyrzeczenie - konieczność - argument siły wyżej, dyktat losu. Przez jakiś czas włóczymy się od drzewa do drzewa, tam gdzie niegdyś pracował Stachura i jest jakoś tak ujmująco i czule. Chętnie zostałabym tu na dłuższą chwilę, by rozpoznać podszepty mej duszy, ale goni nas czas. Przystajemy jeszcze przy Domku Babci Oleńki (Olechny), a następnie nawiedzamy jej grób, który znajduje się na miejscowym cmentarzu („we wsi Bobrowice, gromada Hopla”). W drodze powrotnej do Głogowa myślami, pełnymi Edwarda ( i Zbyszka), biegnę do „Hoplanki”, do Niebieskiej Tancbudy z „Sekierezady”, gdzie chętnie potańczyłabym z moimi nestorami mądrości życiowych, rodzących się w przedziałach pojazdów PKP.
„I przypomniał mi się on, który równo tydzień temu, w samą niedzielę, zginął na torach pod kołami. Mógłby tu teraz pięknie za mną stać w drzwiach gospody, gdybym wtedy, kilka zaledwie godzin wcześniej, niż się tam znalazłem, był na peronie i stanął mu na drodze z rozpostartymi szeroko ramionami. Moglibyśmy teraz razem wkroczyć lekko kołyszącym się krokiem do środka zadymionej „Hoplanki” i popić zdrowo za wszystko, za tych, co na morzu, za tych, co na lądzie, za tych, co w powietrzu, za czerwony Białystok, za Białą Podlaskę i za tych, co polegli. Moglibyśmy.”
O godzinie 18.00 rozpoczyna się główna część II Zimowej Stachuriady - Siekierezady w MCK Mayday w Głogowie. Spotkanie rozpoczyna jego pomysłodawca, organizator Krzysztof Wiśniewski od przeczytania fragmentu powieści Edwarda Stachury „Siekierezada”, czyli książki dzięki której zgromadziliśmy się w tym miejscu i czasie : „Straszliwie zapędziłem się ostatnimi czasy na dzikie straszliwe dziewicze tereny. Naprawdę, mówię, dobrze by było trochę przyhamować chyba. Albo nawet stanąć w miejscu na jakiś czas. Albo i nawet trochę cofnąć się do tyłu. Wstecz. Nazad. Żeby odpocząć trochę. Nabrać sił. Nabrać powietrza dla próżni, która tam, próżnując, panuje. Gdzie tam? Tam. I potem dopiero ruszyć i pójść dalej. Pójść dalej i dojść dalej, niźli doszedłbym bez odpoczynku. Bo o to przecież idzie. O Iście. O dojście jak najdalsze.” Krzysztof przypomina, że nim te słowa znalazły się w powieści "Siekierezada", Stachura przybył do Głogowa i Grochowic, by tu miedzy styczniem a marcem 1967 roku pracując na zrębie zbierać materiały do tej książki, a następnie akcentuje cel naszego tete -a – tete : „Dlatego my też tutaj zawędrowaliśmy w tym okresie zimowym, by uczcić pamięć o Poecie. Tą Zimową Stachuriadą zainaugurowaliśmy jubileuszową 40 rocznicę śmierci Edwarda Stachury. Jest ona naszym prezentem dla Poety i mamy nadzieję, że na stałe zagości w Głogowie dając nam możliwość cieszenia się jego twórczością, w miejscu gdzie zbierał materiały do swojej najsłynniejszej powieści.”
Następnie Krzysztof Wiśniewski odczytuje list otwarty od rodziny Poety, która ciepłymi słowami wspiera rozpoczętą inicjatywę:
„Jan Stachura (Żano); W-wa 7 luty 2019. Pan Krzysztof Wiśniewski. Drodzy uczestnicy spotkania „Zimowa Stachuriada”. W tym roku minie 40 lat od śmierci mojego brata Edwarda. W rodzinie mówiliśmy na niego Edziu. W tym czasie odbyło się bardzo wiele różnych spotkań. Wiele inicjatyw naturalnie się wypaliło, a Stachuriady nadal trwają. Choć jak wiem od pana Krzysztofa w tym roku prawie do ostatnich dni nie było pewności czy tegoroczna się odbędzie. Dziękuję panu Krzysztofowi za zaangażowanie czego dowód daje także prowadzeniem strony. A wszystkim życzę poczucia że „wszystko jest poezja, każdy jest poetą”. Pozdrawiam serdecznie, Żano Stachura.”
Potem prowadzący proponuje minutą ciszy wspomnieć pamięć ważnych osób dla Edwarda Stachury, które zmarły w tym i zeszłym roku: Wacława Tkaczuka, Wiesława Niesiobędzkiego, Zytę Oryszyn, Janusza Kuklińskiego, Romana Kołakowskiego i samego Edwarda Stachurę, po czym zostaje puszczony „List do Pozostałych” z filmu Łukasza Lipińskiego, który można znaleźć na kanale youtube.com:
„List do pozostałych” Edwarda Stachury - recytuje Łukasz Lipiński
Ten tekst nie wymaga interpretacji, czy żadnego dodatkowego komentarza, słowa Poety w ciszy wchodzą w głębię mojej intelektu, serca i duszy, i myślę, że dzieje się to z każdym zgromadzonym w głogowskim MCK Mayday i jest to dobre zapoczątkowanie tego, co ma się dziać przez następnych kilka godzin. Wiem już, że moje duchowe pragnienia z pewnością zostaną tutaj nasycone. Wiem już, że w moim sercu otwiera się coś Nowego, jeszcze nienazwanego przeze mnie, być może będzie to nowe spojrzenie na filozofię zawartą w utworach Stachury, a może za chwilę chwycę za gitarę i wyśpiewam teksty własne lub Mistrza. Nie potrafię tego jeszcze nazwać, ale oprócz dotychczasowego zachwytu nad Słowem i koncepcją egzystencjalną Stachury, rodzi się we mnie coś Nowego….
Panel literacki zapoczątkowuje Maciej Cymeon od swojej opowieści: Śladami filmu „Siekierezada”. Pan Maciej jest z pewnością człowiekiem z pasją, który interesująco przedstawia miejsca, w których powstawała ekranizacja „Siekierezady”.
Z przyczyn niezależnych od organizatorów, część literacka II Stachuriady - Siekierezady zostaje zredukowana i bardzo szybko przychodzi czas, kiedy mam przedstawić swoje książki: „Powodziankę” i „ Poczekalnię W” i czekającą na wydanie „Przystań nad Odrą”. Swoje wystąpienie rozpoczynam z drżącym głosem, jako że jest to moje drugie większe wystąpienie przed publicznością nie nazywaną „uczniowie klasy..”, ale i z wdzięcznością losowi za to, że jestem wśród ludzi o podobnych potrzebach duchowych jak moje, a przede wszystkim za to, że miałam okazję w swoim życiu zasmakować twórczości Edwarda Stachury. Zachęcam do zapoznania się z moim pisaniem i spojrzeniem na życie poprzez lekturę moich książek, a także polecam przeczytanie mojego wywiadu - rzeka, który Krzysztof Wiśniewski przeprowadził ze mną w listopadzie 2018. Poniżej umieszczam linki do mojej twórczości i mam nadzieję, że w moich wierszach i lirycznych opowiadaniach, odnajdą Państwo choć krztynę stachurowych myśli, które mi pozwalają przetrwać trudne momenty mojego życia. Łamię się filozofią Edwarda Stachury i niosę ją dalej, bo wiem, że warto! W tym miejscu bardzo chciałabym podziękować Pawłowi Bińkowskiemu, aktorowi Teatru Nowego z Poznania, który nagrał moje wiersze i opowiadanie i dzięki temu, mam nadzieję, że i moje słowa, wzbogacą Państwa wrażliwość, zmysłowość i umysłowość oraz skalę doznań emocjonalnych. Tak lubię być w wieku stachurowym, między wszystkim a niczym...
Zainteresowanych otrzymaniem moich książek w wersji PDF, proszę o kontakt mailowy pod adresem Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.
„Nocna podróż po szynach” opowiadanie z „Poczekalnia W”
„Anioł ciszy” wiersz z „Powodzianka”
„Mam czterdzieści dwa lata” wiersz z „Powodzianka”
Wywiad-rzeka z Barbarą Rejek, autorką „Powodzianki”
Po panelu literackim następuje przerwa techniczna, gdyż za chwilę będzie miała miejsce część muzyczna II Zimowej Stachuriady i na scenie pojawią na się znakomici muzycy śpiewający teksty Edwarda Stachury. Zdecydowanie potrzebuję małego wytchnienia na rozładowanie napięcia, związanego z moim publicznym wystąpieniem i wyciszenie się przed koncertową ucztą, która jest przed nami.
Krzysztof Wiśniewski zapowiada pierwszego wykonawcę – Grzegorza Bukowskiego następującymi słowami: „Przed Państwem teraz ktoś, kto współpracował ze zmarłym niedawno Romanem Kołakowskim. Przyjechał uczcić jego pamięć jego muzyką do tekstów Stachury. Poprosiłem, by specjalnie dla nas wyśpiewał "Przypowieść błękitną" z autorskim tekstem Romana Kołakowskiego.” W czasie występu Grzegorza „łzy płyną (popłynęły) aniołom i cisza trwa(ła) w całym niebie”, a widownia i myślę, że również Roman i Edward radośnie trwają radośnie wsłuchani w mocne uderzenia w klawisze i wyrazisty głos młodszego kolegi. Mnie z pewnością porusza jego występ i mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli go zobaczyć w tym miejscu z Teatrem Piosenki w spektaklu tanecznym „Ciemna Strona Steda”. Może sama kiedyś wytańczę prozę Stachury? Jestem z Wrocławia, zatem chyba nie muszę tłumaczyć, że twórczość pana Romana jest i będzie obecna we mnie. Tymczasem zachęcam do przeglądnięcia linków związanych z dorobkiem Romana Kołakowskiego. Idea Festiwalu Stachura niech pozostanie żywa w nas ! A już 23 lutego rozpoczyna się cykl koncertów pamięci Romana Kołakowskiego -”Hej, Skarbie, nieładnie żegnać się we łzach...”
Koncert – Festiwal Stachura w Barbarce
Oficjalna strona Teatru Piosenki
Roman – film dokumentalny o Romanie Kołakowskim
Magdalena Maria Jaroń o pracy nad biografią Romana Kołakowskiego
„Confiteor” Edwarda Stachury w wykonaniu Grzegorza Bukowskiego z muzyką Romana Kołakowskiego
Jako drudzy w panelu muzycznym występują moi koledzy z głogowskiej grupy Projekt Fraktala & Przyjaciele. Zespół z całą stanowczością daje żywiołowy koncert i duch Stachury ulatuje nad ich występem, choć jako jedyni nie śpiewają tekstów Edwarda Stachury, a teksty grającego na instrumentach perkusyjnych Krzysztofa M. Pietrzaka. Muzyka urzeka publiczność, podobnie jak mnie ostatniego wieczoru, a „Pokój Waszych Serc” grany jest kilkakrotnie. Ja chętnie przyjadę jeszcze kiedyś tutaj pokołysać się w rytm ich kompozycji i pochodzić, od tak sobie, z nimi po Głogowie i okolicach, śladami Stachury. Zapraszam serdecznie do ponownego wysłuchania (burzliwych) utworów (burzliwych) chłopaków z Głogowa:
Po krótkiej przerwie Krzysztof Wiśniewski zapowiada kolejnego uczestnika - Dawida Gębalę, który wystąpi z recitalem „Świat nie powstał”. Szczerze mówiąc, oczekuję na ten występ z błogosławionymi wibracjami sercowymi, gdyż oto za moment wystąpi człowiek , który wyśpiewuje prozę Stachury... W świecie twórczości prozatorskiej Artysty jestem od dawna, ale od tak bardzo niedawna odkrywam, że można ująć to jeszcze w bardziej dźwięczny sposób. Po słowach prowadzącego: ”Wyśpiewał najtrudniejszą rzecz z twórczości Stachury "Fabula rasa" i usłyszymy pierwszy raz pełny recital tego artysty, który lubi dużo mówić.” Dawid Gębala przyciąga uwagę publiczności już po wykonaniu pierwszego utworu. Melodyjne „Kim jestem? Kim jestem? Kim jestem? Tyś jest swoim Ja.” sprawiają, że „zawieruszam się dalej, poza słowo.” Nowe, dla mnie, odkrycie przesłania Stachury, Dawid Gębala, bezbłędnie puentuje twierdzeniem, że jest pewien, że niedługo powstanie nowy gatunek muzyczny: Filozofia śpiewana. Doktor filozofii z Wrocławia, sprawia, że od tej pory będę mówiła, że moim ulubionym gatunkiem literackim jest poetycka proza filozoficzna . A przede wszystkim, Dawid Gębala ze swoim zbiorem śpiewanych fragmentów z dzieła „Fabula Rasa” pozwala mi odpowiedzieć sobie na pytanie, na które nie potrafiłam dotychczas znaleźć jednoznacznej odpowiedzi, tzn. Jakiej ja muzyki słucham? Wiem, brzmi to trywialnie, ale dla mnie jest to wielkie. Oto „Fabula Rasa” spełnia po raz kolejny swój cel w moim życiu, staje się książką nie do przeczytania, ale do odkrycia, po raz kolejny rodzi się dla mnie w moim samopoznaniu. Oto, w czasie wstępu Dawida Gębali, rośnie kolejna gałązka moich poszukiwań pedagogicznych.
„Wielkie pytania są te, które tobie niechybnie wydadzą się banalne, wręcz śmiechu warte. (…) To są właściwe pytania, wielkie pytania, gigantyczne pytania. Kluczowe. Choć tobie niechybnie wydają się płaskie i głupie. W odpowiedziach na te pytania kryje się rozwiązanie wszystkich twoich problemów i wszystkich problemów świata, i początek nowego, prawdziwego życia. Bo w odpowiedziach na to pytanie jest samopoznanie.” E.S. „Fabula Rasa”.
Po zakończonym występie Dawida, proszę go o spotkanie we Wrocławiu, bo mam pewność, że Filozofia śpiewana będzie już niedługo zjawiskiem potężnym, fenomenem XXI wieku, a Dawida Gębalę można już dziś nazwać jej prekursorem. Ja chcę poznać tajniki tego gatunku i już z niecierpliwością czekam na rozmowę z Artystą. I mam nadzieję, ze ten rok będzie rokiem urodzenia się - ponownego narodzenia się prozy Edwarda Stachury, a Dawid będzie „wybierał z niej słowa, które będą układały mu się w pieśń.” Oto linki , przybliżające twórczość Dawida Gębali. Ach, jak warto, z nimi się zapoznać!
„Kim jestem” - pierwsze publiczne wykonanie tej piosenki z długim wstępem Dawida Gębali
„Kim jestem” i „Samotność jest”
Kolejnym wykonawcą wieczoru jest Jan Kondrak, którego przed chwilą Dawid Gębala, przedstawił jako swego mentora. Prowadzący zapowiada go w następujący sposób: „Teraz przed Państwem niepodważalny autorytet muzyczny i propagator polskiej literatury oraz poprawnej wymowy w muzyce. Jako pierwszy skomponował muzykę do "Missa Pagana" i jako pierwszy z Lubelską Federacją Bardów wyśpiewał poematy Stachury i wiele jego piosenek.” Niezwykłość i potęga jego głosu rozlega się na sali MCK Mayday i porywa do śpiewu publiczność. Po raz pierwszy w życiu mam przyjemność uczestniczenia w koncercie pana Jana i przede wszystkim poraża mnie refleksyjne podejście barda do zebranych, które zauważam już, gdy z nieukrywaną uwagą Jan Kondrak jako „zwykły” widz wysłuchiwał każdego występującego przed nim, potem z empatią i troską rozmawiał pod sceną z Dawidem Gębalą po jego występie, a teraz podczas własnego koncertu, przenikliwie wygłasza myśli, sprawiające, że na mojej twarzy pojawiają się jednocześnie: łzy w oczach i uśmiech na ustach. Jest emocjonalnie i intelektualnie paralelnie i chcę, by to co się we mnie dzieje w tym czasie przeobrażało się w przyszłe „stany tworzenia, stany śpiewacze i stany spotkaniowe”, zgodnie z określeniem panującej atmosfery przez Jana Kondraka. Spotkanie z Artystą otwiera we mnie potrzebę doskonalenia się, rozwijania własnych zdolności komunikacyjnych z innymi. Kolejne dla mnie, w czasie tej Stachuriady, otworzenie oczu własnych i zbawienny stan samopoznania. Poniżej, tylko z nielicznych linków, prowadzących do mądrości, wypowiedzianych i wyśpiewanych przez Jana Kondraka:
Bard, człowiek który doradza, jak żyć - audycja Polskiego Radia
Koncert Jana Kondraka z Lublina
80 urodziny Edwarda Stachury - koncert z Lublina
„Wędrówką jedną życie jest człowieka” najpopularniejszy teledysk Jana Kondraka
Po ostatniej pauzie technicznej na scenie pojawia się Krzysztof Stachura, którego Krzysztof Wiśniewski zapowiada enigmatycznie, że jest poetyckim malarzem muzyki współczesnej. I dodałabym tylko, że jest malarzem impresjonistycznym muzyki współczesnej, gdyż gdy ze sceny podają pierwsze dźwięki tworzonej przez Krzysztofa Stachurę muzyki w połączeniu z tekstem Edwarda Stachury :„Zanurzać, zanurzać się...”, mam wrażenie, że wpatruję się w „Impresje, wschód słońca” Moneta. Pieśń recytowana zespolona z różnością gatunków muzycznych granych przez gdyńskiego muzyka zachwyca, denerwuje, unosi radośnie, smuci jednocześnie. Krzysztof niewątpliwie, jak najlepszy impresjonista dostarcza „wielości ulotnych wrażeń”, ale również sprawia, że stachurowe teksty tworzą interaktywny obraz XXI wieku, gdzie słowo i brzmienie w różnej tonacji i zabarwieniu, finezyjnie oddziałują na moje zmysły i zostawiają w niezaspokojeniu. Krzysztof Stachura z pewnością może spodziewać się mnie na swoich koncertach w tym roku.
Krzysztof Stachura na koncercie w Lublinie
I w końcu na głogowskiej scenie pojawia się główny Artysta wieczoru, Jerzy Stachura, Junior, bratanek Edwarda Stachury. Jest to dla mnie również pierwsze w życiu spotkanie z tym nieprzeciętnym człowiekiem. Podczas występów poprzedników, pan Jerzy zajmuje różne miejsca, to na widowni, to na schodach lub w korytarzu, obdarowując uczestników Stachuriady swoim ciepłym uśmiechem i dobrym słowem, niewątpliwie ze swoim długim płaszczem i czapką na bakier po cichu „rzuca się w oczy”. Rozpoczyna swój występ od słów ,że „ nie wie , co by w życiu robił, gdyby nie Sted?”, a każde następne wspomnienie o swoim wujku Edziu i każda kolejna pieśń, zagrana, tak, jak wyuczył go właśnie On, sprawiają, że czujemy się jakbyśmy to również my, byli blisko Edwarda Stachury i razem z nim uczyli się nowych tekstów i akordów piosenek. I jest tak, jak przekazał to Edward - Jerzemu, „Grał jak potrafił, śpiewał jak czuł. Śpiewał, bo nie wszystko można było wypłakać, wykrzyczeć.” Jako ostatnia pieśń wieczoru, płynie „Piosenka, której nie da się przestać śpiewać”:
„Słońcem byliśmy!
Cieniem jesteśmy!
Słońcem będziemy!
Dziećmi swych dzieci!”
II Zinową Stachuriadę- Siekierezadę W MCK Mayday w Głogowie, Krzysztof Wiśniewski zamyka pożegnaniem Edwarda Stachury z „Siekierezady” - ‘Bądźcie zdrowi!”
i tak kończy się jej część oficjalna.
Dalej, jest dalej solennie i uroczyście. Wraz z kilkoma innymi wytrwałymi - młodymi, mam możliwość zrobienia zdjęć przy i w znanej kurtce jeansowej Edwarda Stachury, żółtym szaliku ( który otrzymał od Jonasza Kofty) i z Jego chlebakiem. Ach, jak warto żyć dla takich niebywałych chwil! Zakupuję również płyty i tomiki poezji Jerzego Stachury i zdobywam niepowtarzalne dedykacje na nich, na czytanie na „zimowe wieczory”, które rozpoczynam już przy panu Jerzym i bezsprzecznie jestem w stanie uniesienia. „Poezja to mówiące malarstwo- a malarstwo – milcząca poezja” czytam myśl Simonidesa z okładki tomiku wierszy „Tylko tędy przechodziłem” Jerzego Stachury. Wstęp napisany tutaj przez Zbigniewa Radosława Szymańskiego i szybko przeczytany przeze mnie: ‘Ech, gdzie te czasy, gdy chwytał człowiek chlebak, gitarę i manierkę z czymś, co ma gasić pragnienie, a rozbudza duchowe...i w drogę!” sprawia ,że wiem, że właśnie mam okazję spotkać „artystę rzeczywistego”, który sprawił, że moje pragnienie stachurowej duchowości znalazło miejsce, gdzie może zostać pobudzane i zaspokajane. W świat twórczości Jerzego Stachury - jego poezji i obrazów z pewnością wybiorę się nieraz. I panie Jerzy, z pewnością zakupię wszystkie pana obrazy, jeśli będę miała pieniądze, ale na razie z głębi serca dziękuje za mini - obraz na książeczce z płyty i „Kupiłam sobie wiersz”!
Autorska strona Jerzego Stachury Juniora
Sted, Junior i wszyscy z drogi pod chmurami - o płycie
Jerzy Stachura Junior w Suwałkach z 2014 roku
Jerzy Stachura w Sopotece w 2018 roku
A to jeszcze na koniec tej opowieści, bo potem było ognisko i pyszna zupka gulaszowa, stworzona przez Małgosię. A potem wstał Nowy Dzień i przyjechał pociąg do Wrocławia, który mnie i Krzyśka Wiśniewskiego zwiózł na peron 3 wrocławskiego Dworca Głównego, czyli miejsca, gdzie 8 stycznia 1967 zginął Zbigniew Cybulski, wcześnie rano, a kilka godzin po tym zdarzeniu z tego dworca Janek Pradera, bohater „Siekierezedy” wyruszył do Głogowa. A potem pożegnałam Krzyśka słowami „Bądź zdrów!”, ale obydwoje wiedzieliśmy, że tej zimowej stachuriady nie da się przestać śpiewać...ale „ musiałam zostawić jego los i towarzyszyć mojemu”, bo dla mnie rodziło się Nowe, wstałam rano i „ biło mi mocniej serce, rosła mi dusza, śpiewała krew, (…), błyszczały oczy”, bo właśnie przede mną dział się cud. Wstałam rano i wraz ze mną wstał Nowy Dzień.
Barbara Rejek
Autorką zdjęć w tym artykule jest Krystyna Pisarska. Jedno zdjęcie w którym Krzysztof Wiśniewski czyta "Siekierezadę", wykonał Piotr Gajek.