Barbara Rejek: -Witaj Dawidzie. Po naszej krótkiej wymianie myśli, na temat tego wywiadu wiem już, że nie pójdziemy w„moją” stronę i raczej nasze spotkanie nie będzie szybkim poradnikiem, po którym będę mogła w końcu stwierdzić: „O, teraz już rozumiem co autor miał na myśli, pisząc Fabula Rasa.” Przynajmniej pod kątem filozoficznym…
Dawid Gębala: - Nie chciałabym robić wykładu uniwersyteckiego, czyli mówić nie tylko o moich przemyśleniach na temat lektury, ale również o tym jak to wpisuje się w obiektywny kontekst nauki. Chciałbym natomiast skierować tę rozmowę na inne tory, z kilku względów. Po pierwsze, nie do końca czuję się kompetentny do udzielania wywiadu nawet quasi- naukowego bo to wymagałoby to głębszego przygotowania. Po drugie metoda naukowa wprowadziłaby dystans zaburzający moją szczególną, osobistą więź z tekstem z Fabula Rasa. Boję się, że mógłbym stracić kontakt emocjonalny z tą książką, a może nawet kontakt duchowy. Ja, nawet jeśli w Fabula Rasa są odniesienie do filozofów ( Nietzschego , Bergsona), wolę tego nie rozkładać na czynniki pierwsze, tak jak nie robi się tego, na przykład z metaforą. Wolałbym, żeby tym zajmowali się naukowcy, gdzieś w chłodnych bibliotekach. Jest takie powiedzenie starożytne: „Każda metafora kuleje.” I ja chcę Fabula Rasa przyjmować tak ja przyjmuje się metaforę, to znaczy nieco intuicyjnie, to znaczy łapać to, ale nie szatkować skalpelem krytyki, analizy filozoficznej. Wydaje mi się, że byłoby to wbrew temu, co sam Stachura w tej książce zawarł, wbrew duchowi tej książki. Co nie znaczy, że kto inny nie powinien tego robić, ale ja w tym wypadku nie chciałbym występować w roli naukowca. Poza tym uważam, że można poznać dobrze wszystkie myśli i kierunki filozoficzne, a i tak nie zrozumieć Fabula Rasa.
B.R. : - Dobrze Dawidzie, innych argumentów chyba nie potrzebuję, by przestać naciskać na rozmowę z Tobą jako filozofem. Bardzo chętnie wybiorę się z Tobą w emocjonalną podróż po Fabula Rasa, to znaczy z przyjemnością wysłucham czym jest dla Ciebie ta książka i jaki wpływ ma na Twoje życie. Jak się zaczęła Twoja przygoda z Fabula Rasa?
D.G.: – Moja przygoda z Fabula Rasa zaczęła się w sposób niespodziewany, gwałtowny, zawiły, druzgoczący, inspirujący, podnoszący na duchu, ale też wprowadzający mnie w stan melancholii. Moja przygoda z Fabula Rasa zaczęła się głodem zrozumienia, frustracji z niezrozumienia, tego co jest tam napisane. I mówiąc „zaczęła się” w tym może zawierać się taki entytemat, że jak coś się zaczęło, to i się skończyło, natomiast w moim związku z Fabula Rasa to zaczęcie się nie jest czasownikiem dokonanym. Moja przygoda z Fabula Rasa zaczęła się ciągłym procesem, to znaczy wciąż się zaczyna, to zaczęcie wciąż trwa do dziś.
B.R.: – A dokładnie kiedy był ten pierwszy moment zaczęcia?
D.G.: – No właśnie teraz, w tej chwili, przy tym stoliku.
B.R.: - Super, zatem zaczynamy drogę z Fabula Rasa.
D.G.: - Niech w sposób spontaniczny ,„rozmawiający” stanie się nie tyle rozumienie Fabula Rasa, ale spróbujmy ją pisać poprzez to spotkanie tu i teraz. Niech to będzie ciągłe stawanie się, otwieranie tej książki po raz pierwszy i czytanie jej od początku do końca. To brzmi trochę enigmatycznie, ale wydaje mi się, że to, co jest istotne w twórczości Stachury, to nie samo słowo, myśli filozoficzne, czy porównywanie i analizy ale Słowo, które jest działaniem. I tylko to ma sens, moim zdaniem, w przypadku Fabula Rasa. Jest też słynny cytat, jeden z moich ulubionych z tej lektury, który mówi, że świat nie powstał, a świat powstaje codziennie na nowo. Możemy zatem zapytać czy książka powstała. Jak traktujemy książkę? Czym dla nas jest książka, która leży tutaj na stoliku przed nami, w twardej oprawie, na której wierzchu jest napisane „Fabula Rasa Edward Stachura” z grafiką w sepii? kiedy otworzymy książkę, to tam będą kartki i słowa, które można zliczyć. I oczywiście możemy ją zmierzyć, zważyć, przełożyć na liczby. I to jest książka Fabula Rasa, podobna do wielu innych, którą można postawić na półce pomiędzy innymi książkami jako przedmiot. Ale jest też Fabula Rasa, o której ja mówię, że jest podróżowaniem, które trzeba zacząć od przedmowy, wstępu, który jest kluczem do rozumienia czym jest ta książka.
B.R.: – Przeczytajmy zatem go teraz i zobaczymy gdzie on nas poniesie…
D.G.: – „Ta książka nie jest do przeczytania. Ta książka jest do odkrycia. Co jest w tej książce do odkrycia? To między innymi, ale przed wszystkim, że każda książka jest zawsze tylko książką; że wszystkie słowa są zawsze tylko słowami, nigdy nie są tym, co - z mniejszym lub większym popisem - usiłują opisać. Ta książka jest opisem tego, co jest. To coś to nieśmiertelne żywe życie. Możesz to odkryć, jeżeli nie utkniesz na słowach, jeżeli nie zachłyśniesz się słowami, nie zadusisz słowami i nie spoczniesz na słowie jak w trumnie. Jeżeli zawieruszysz się dalej, poza słowo, poza grób. Komu w drogę, temu teraz.”
I teraz, gdybyśmy weszli w dyskurs quasi-uniwersytecki, to ja z pewnością „z mniejszym czy większym popisem" - zacząłbym opisywać tę książkę. A tu chodzi o „żywe życie…”
B.R.: – A nie wydaje Ci się, że mimo tego, że Stachura mówi, że Fabula Rasa jest książką do odkrycia, nadaje temu określony kierunek, poprzez dokładny opis człowieka-nikt? Sam wyznacza nam cel, do którego mamy dążyć, co jednak dla mnie nie jest całkowitym otwarciem się na życie. Być może, dla mnie, w obecnym etapie mojej egzystencji, lepsze będzie właśnie bycie człowiekiem-ja, po to właśnie, by zrozumieć wiele rzeczy?
D.G.: – No właśnie dlatego to jest proces. Fabula Rasa ma strukturę dialogu, a dokładnie dialogu z samym sobą, jest to forma „soli loque” czyli „tylko ja mówię”. Edward Stachura rozmawia sam ze sobą w tej książce, jako mistrz i uczeń. Odkrycie człowieka-nikt, jeżeli jest w ogóle możliwe, to też jest proces. To nie jest tak, że zrozumienie kim jest człowiek-nikt, jest już końcem naszej wędrówki.
B.R.: – Ja mam takie wrażenie, że Stachura wyrysował sobie ideał, wzór życia szczęśliwego, człowieka pełnego i spełnionego. Tak to odczuwam, że Stachura stara się powiedzieć do mnie, jeśli staniesz się człowiekiem-nikt zostaniesz wyzwolony z wszelkiego cierpienia i dopiero wtedy zaczniesz żyć. Ja nie bardzo mogę się z tym zgodzić. Być może to była dobra droga dla niego do wyzwolenia, ale nie jest ona dobra dla wszystkich.
D.G.: - Stachura kiedyś mówił, że przez moment był człowiekiem-nikt, ale już go nie słyszy. Nie da się ciągle być człowiekiem-nikt, tak mi się wydaje, a już na pewno nie jest to dla wszystkich. To jest kwestia tego jak my rozumiemy życie. Czy życiem nazwiemy zbiór pewnych reguł, według których żyjemy? Ja nie sądzę, żeby Stachura tak pojmował życie, jako zbiór zasad. To byłby ciekawy projekt: „Stwórz dekalog człowieka-nikt z książki Fabula Rasa”. Czy uważasz, że możliwe jest stworzenie takiego zbioru zasad, jeśli tak, to jak one by wyglądały?
B.R.: - No może nie zbiór, ale drogowskaz, który brzmi: „Przestań żyć w tym świecie materialnym/duchowym i nie bój się, że coś utracisz. Nie bój się utracenia dóbr, które dla Ciebie są ważne.”
D.G.: - No dobrze, to jeśli byśmy teraz utworzyli „Kodeks ludzi-nikt”, to popadamy w paradoks, że też możemy go utracić. A cechą ludzi-nikt jest nieposiadanie, i tego strachu, i tego kodeksu. Człowiek-nikt się niczego nie boi, to człowiek-ja boi się i posiada, potem dzieli to, co posiada etc…
B.R.: - Zatem człowiek-nikt nie boi się, że nie boi się, że nie będzie żył tak jak jest przykazane? Chyba następuje u mnie jakieś małe przebudzenie ( z przymrużeniem oka albo i nie).
D.G.: – Wydaje mi się, że można by się tu zastanowić również nad tym czym jest filozofia. Jeżeli filozofię rozumiemy jako codzienne poszukiwanie mądrości w życiu, to można się zgodzić, że Stachura tutaj filozofuje. Jeżeli filozofię zrozumiemy jako zbiór teorii, zasad, to nie o takiej filozofii Stachura chce mówić. Po przedmowie w Fabula Rasa, pierwsze pytanie, które pada w tej książce brzmi: „Kim jestem?” Dla mnie, człowieka , który jest po jakimś kursie filozofii, to nie jest pierwsze lepsze pytanie z brzegu. Ono mi mówi wiele, należy ono do tak zwanych pytań dziejowych i wprowadza w kontekst rozważań etycznych, bo konsekwencją jego jest pytanie: „Jak żyć?” Pytanie: „Kim jestem?” można potraktować jako pytanie egzystencjalne, metafizyczne , a może nawet ontologiczne. Właśnie, nie ma tu sztywnej teorii ze słownika czy metody filozofowania, że jest tak i tak albo nawet „Sic et non” Na samo pytanie: „Kim jestem?” możemy odpowiedzieć z perspektywy egzystencjalizmu, ontologii, etyki, fenomenologii, religii i możemy uzyskać różne odpowiedzi, a tutaj tę książkę trzeba po prostu czytać, trzeba iść za tym wykładem i rozmawiać, z tymi osobami dialogu, z tym tekstem, nie tylko starać się go pojąć. Zrozumienie, pojęcie Fabula Rasa, takie jak na przykład w matematyce, jest chyba niemożliwe. Bo nawet w samym słowie „pojęcie” jest przesłanka jakiegoś posiadania; czyż nie?
B.R.: – No ja muszę się przyznać, że w niektórych fragmentach Fabula Rasa nie mam najmniejszego pojęcia o co chodzi i w jakim kierunku w ogóle nastawić swoje myślenie.
D.G.: – Ja próbuję forsować taki eksperyment, żeby nie bać się tych wątpliwości i nie łudzić się, że się pojmie Fabula Rasa. Albo jeszcze inaczej, że nie o to tu chodzi, by ją dokładnie pojąć.
B.R.: - Czy Fabula Rasa pozwoliła Ci zrozumieć kim jesteś?
D.G.: -Ta książka nie pozwoliła mi zrozumieć kim jestem, ale ta książka zachęca, inspiruje, czy wręcz zmusza mnie do stawiania sobie tego pytania. Uważam, że to jest bardzo ważne, gdyż jest to jedna z nielicznych książek, które w sposób tak dobitny i silny, powoduje to, żebym ja sobie to pytanie tak często stawiał. Dzieję się to także za każdym razem kiedy śpiewam „Kim jestem”. Sama fraza „kim jestem” może być zapisana na przykład ze znakiem zapytania lub z kropką. Czy jest zależnie od zapisu, ostatecznie będzie to jakaś różnica kiedy wypowiadamy na głos „kim jestem…”
B.R.: - Czy Stachura był filozofem?
D.G.: – To właśnie zależy jak odpowiemy na pytanie: Czym jest filozofia? Filozofia jest nauką, która ma swoją historię i to bardzo bogatą i długą. Jako nauka rządzi się pewnymi prawami, a z faktu że ma swoją historię, wynika to, że filozofując w sposób uniwersytecki jesteśmy zobligowani do podawania źródeł i dowodów, tłumaczenia, definiowania słów, pojęć czyli całego zaplecza narzędzi wykorzystywanych w naukach humanistycznych. Stachura nie podawał za bardzo źródeł, teorii, bo nie o to mu chodziło i z tego względu, wydaje mi się, że nie mógłby być brany w filozofii tak jak inni filozofowie, gdyż od razu zarzucono by mu, że w jego tekście są inne teorie, które ktoś już przedstawił kiedyś. Ale jeśli wziąć Stachurę jako człowieka filozofującego, poszukującego mądrości, wtedy można uznać go za filozofa. Bo kiedy filozofujemy? Wtedy, kiedy stawiamy pytania. A Stachura pytania stawia i udziela na nie bardzo i odważnie - po swojemu - udziela na nie odpowiedzi i z tego względu jest on dla mnie filozofem.
B.R.: – Czy wszystko co powiedział Stachura w Fabula Rasa już było? Czy jednak zauważasz coś nowego w jego rozważaniach?
D.G.: – Coś nowego…To co mnie urzeka, to jego odwaga w podchodzeniu do problemów natury egzystencjalnej i etycznej. Stachura jest moralistą. On, czy też ,w pewnym sensie, człowiek-nikt, naucza. To jest taki filozof, który jest bardziej mędrcem, niż naukowcem. Czy jest w jego nauce coś nowego? Jak już powiedziałem, nie można Stachury zrozumieć porównując go do innych. Chcąc go potraktować sztywnym wykładem, widać u niego eklektyzm, bałagan wielu wątków, myśli, historii, ale jest to, dla mnie bardzo głęboka i bardzo dramatyczna próba zrozumienia samego siebie. Dla mnie nie jest to instrukcja dla innych ludzi jak żyć, ale jest to próba pokazania jak można rozmawiać z samym sobą i jaką można mieć odwagę w stawianiu radykalnych pytań, jak nie kłamać samemu sobie… Tutaj nie ma półśrodków, człowiek-nikt naprawdę wie co mówi i nie waha się w tym, co mówi. To jest dla mnie takie świeże spojrzenie, że to wnętrze nasze może być aż tak skomplikowane, ciekawe, piękne i trudne do pojęcia. Stachura daje metodę „poznaj siebie”, naucz się rozmawiać sam ze sobą i wtedy spróbuj okłamać sam siebie…
B. R.: – Czyli namawia do bycia sobą ?
D.G.: - Właściwie tylko do bycia. Bo jak się wprowadza to „sobą”, to się już wprowadza drugą osobę i wtedy się jest tym swoim-ja. Bycie sobą byłoby chyba też nie-byciem, a przecież chodzi mu o bycie. Zobaczmy jakiego rodzaju jest to figura ten człowiek-nikt. Czy to potraktować jako przezwisko, imię, pseudonim, czy przeciwieństwo człowieka-ja? Kolejne pytanie się tu rodzi: Co to jest ten człowiek-ja? Stachura odpowiada, że jest to podpis na papierze, wizytówka, inicjały na sygnecie, to są wszystkie atrybuty, które zbieramy przez całe życie, by nazwać to naszym życiem A człowiek-nikt co robi? On żyje. Człowiek-nikt jest figurą radykalną, nawet nie wiem do kogo można by go porównać.
B.R.: – Czy uważasz się za człowieka-nikt?
D.G.: – Nie.
B.R.: – Czy spotkałeś kiedyś człowieka-nikt?
D.G.: – Nie. Dla mnie człowiek-nikt jest taką postacią dialogu, która pokazuje mi kim jestem ja. Człowiek-nikt jest dla mnie głosem, który pokazuje mi, że jeszcze nie-żyję. Zatem człowieka-nikt możemy potraktować jako drogę do stanu, który powinniśmy osiągnąć. Ja chciałbym potraktować go nie jako osobę, być może ryzykuję w tym, ale bardziej jako dajmoniona, który przestrzega przed różnymi pułapkami nie-życia i szepce mi ostrzeżenia i pytania: „Nie spiesz się!”, „Zastanów się!”, ‘Czy wszystko jest ustalone z góry?”, „Co to jest miłość?”
B.R.: – To proszę, odpowiedz na te dwa ostatnie pytania. Czy wszystko w naszym życiu jest ustalone z góry?
D. G.: – Tego nie wiem. Wydaje mi się, że w sensie fizycznym, czas rzeczywiście biegnie po jakiejś osi, ale podoba mi się koncepcja wiecznego powrotu, Nietzschego, (na marginesie, można porównywać wizję Nadczłowieka Nietzschego, do człowieka-nikt Stachury). Ta koncepcja czasu zmusza nas do pytań etycznych. Jeżeli założylibyśmy, że czas biegnie po kole, czyli wszystko się jeszcze raz wydarzy, kiedyś tam, to mając tę świadomość, że to co robię teraz, kiedyś się wydarzy jeszcze raz, stawiam sobie pytanie o to, czy to, co teraz czynię i w taki sposób, jak to czynię, czy to jest właśnie to, co chciałbym, żeby wydarzyło się jeszcze raz?
B. R.: – A czy to podejście nie kłóci się z koncepcją Fabula Rasa, że i tak się nie boisz tego co się stanie?
D.G.: – Nie kłóci się o tyle, że każe nam stawiać pytania o czynienie, nasze działanie. Wyobrażenie czasu jako koła pozwala na znalezienie sposobu na poznanie samego siebie. Po co? Po to, żeby żyć. Jak? No jak najlepiej. Zatem nie każdy może stać się człowiekiem-nikt, ale każdy powinien sobie z człowiekiem-nikt od czasu do czasu porozmawiać. To jest siła i energia tej książki, że zwraca uwagę naszą, czytelników, na poszukiwanie nie tylko sensu jej samej, ale poszukiwanie życia, czy nawet na samo pomyślenie, że tak można. Nie wydaje mi się, że można ją przeczytać, zrozumieć, pamiętać i mieć tę chęć bycia człowiekiem-nikt. Wydaje mi się, że to się dzieje w momencie czytania tej książki, za każdym razem. I w moim przypadku, to poczucie kończy się wraz z jej czytaniem, ale nie do końca. Coś zastaje. Nie da się złapać rzeki w ręce, ale jednak po wyciągnięciu rąk z wody przez jakiś czas będą one jeszcze mokre. Kto wie czy Edward Stachura twierdząc, że już nie jest człowiekiem-nikt, nie wynika to z faktu, że skończył pisać Fabula Rasa? Bardzo chciałbym zachęcić w nawiązaniu do tej książki do czytania jej w sposób wyrywkowy. Losowania strony i czytania tego, jak czyta się księgi mądrościowe czy gnomiczne, które posługują się krótką wypowiedzią o bardzo wyrazistej i głębokiej treści.
B.R.: Co to jest miłość?
D.G.: - Miłość, według Stachury, jest czynieniem, jest „spontanicznym czynieniem miłości”. To zwrócenie uwagi na to, o co mu chodzi od samego początku w tej książce, ale i mam wrażenie, w całej jego twórczości, czyli że słowa, one same w sobie nie mają mocy, że dopiero działanie jest tym, co słowa ewentualnie próbują ale chyba nie mogą opisać. To znaczy słowa nie są tym, co opisują. tu nie ma równoważności A zatem miłość będzie tu czynieniem, ale prawdopodobnie też wolność będzie czynieniem, a kto wie, może i człowiek-nikt także będzie czynieniem. Zwróćmy też uwagę na dramat twórcy, którego narzędziem do czynienia są słowa, kiedy to właśnie one nie są tym, co się nazywa „czynieniem”. Paradoks?
B.R.: – Dobrze, a teraz trochę o Tobie, Dawidzie. Co to jest Filozofia śpiewana?
D.G.: – Filozofia śpiewana, rzeczywiście taki przydomek, gdzieś tam po drodze przytrafił się mojej twórczości. Dlaczego filozofia śpiewana? No właśnie, kiedy zająłem się próbą przekładu książki Fabula Rasa na piosenki, zdałem sobie sprawę, że śpiewam pewnego rodzaju definicje, na przykład wolności, miłości, śpiewam pytania filozoficzne i odpowiedzi na nie, dlatego też określenie filozofia śpiewana wydało mi się trafne, pasujące do tego, co robię. Pomyślałem sobie, że właściwie to mógłby być dobry projekt, w czasach gdy czytanie jest w jakimś zaniku. Piosenka skądinąd pozwala pewnym treściom, nawet trudnym, jakoś tak łagodniej wchodzić przez skórę. I na przykład, jeśli jakaś sentencja jest refrenem, to kto wie, może ktoś ją zapamięta i może nawet jeśli w danym momencie jeszcze ta myśl nie porusza, może kiedyś wróci? Może przyjdzie w nieoczekiwanym momencie i zacznie coś dla kogoś znaczyć? I dlatego chcę oddziaływać na innych przez ten projekt, bo ja uważam, że wszyscy powinni filozofować.
B.R.: - Czy masz jakiegoś mistrza wśród filozofów?
D.G.: - Nie, nie mam takiego. Dla mnie cała filozofia jest mistrzem. Traktuję ją, jako coś, co stwarza warunki do tego, żeby szukać mistrza w samym sobie. Wiem, że to może dla kogoś brzmieć dziwacznie… Ja, akurat nie jestem typem osobowości, która kierowałaby się zasadami stworzonymi przez kogoś, uczyć się ich na pamięć i wyciągać z rękawa gdy nadarza się okazja aby brzmieć jak mędrzec… Uważam, że z każdej filozofii trzeba wybierać to, co sprawi, że my sami staniemy się lepsi, a nasze życie może być bliższe ideału szczęśliwości. Mówię tu o filozofii, nie religii.
B.R.: - Ja wiem, że powstaje Twój projekt muzyczny związany z Fabula Rasa i mam nadzieję, że już niedługo miłośnicy twórczości Edwarda Stachury będą mogli się nim cieszyć. Opowiedz pokrótce, co to będzie i dlaczego podjąłeś się takiego projektu?
D.G.: - Ja uważam, że czytelnik, a w tym przypadku słuchacz, gdzieś głęboko w sobie nosi, te same problemy, stawia sobie te same pytania, co słuchacz każdego wieku, który był przed nim. W to wierzę. Wydaje mi się, że tylko życie, które jest wokół, takie rozproszone, takie pędzące, sprawia, że pewne pytania jest po prostu trudniej usłyszeć we własnej głowie. Być może jest to powód, nie chciałbym tego nazywać misją, ale właśnie takim zadaniem, żeby Fabula Rasa śpiewać, żeby ja czytać, żeby te piosenki istniały między ludźmi, bo wydaje mi się, że stawianie sobie dużych pytań jest potrzebne dla człowieka, dla równowagi w egzystencji.
B.R.: - Co prawda płyty jeszcze nie ma, ale proszę spróbuj ją już zareklamować czytelnikom, słuchaczom stachuriady.pl i oczywiście nie tylko. Bo moim zdaniem będzie to płyta uniwersalna, ja już jestem Twoją fanką ( po odsłuchaniu kilku nagrań ) i z niecierpliwością czekam na krążek Fabula Rasa Dawida Gębali i gwarantuję, że każdy kto po nią sięgnie znajdzie coś dla siebie.
D.G.: - Najtrudniej jest mówić o samym sobie, najtrudniej jest reklamować samego siebie, bo trudno jest znaleźć granicę między skromnością, a chwaleniem się. Ale… wydaje mi się, że to będzie fantastyczna płyta, że to będzie płyta inna niż wszystkie. Będzie to płyta, która po wysłuchaniu jej, wstrząśnie człowiekiem, ale w sposób pozytywny, będzie ona zmuszać do myślenia o rzeczach ważnych, powiedziałbym najważniejszych z punktu widzenia egzystencji, ale będzie też piękna. Będzie tam pięknie brzmiąca gitara, zagrana w taki sposób, że powinna wypełnić przestrzeń swoją muzyką, zastąpić inne instrumenty. Autorem wszystkich piosenek jest Edward Stachura, ja tutaj robię redakcję, kompilację tekstów, zestawiam to, co według mnie jest istotą, esencją, tekstu Fabula Rasa. Ja na tej płycie będę śpiewał najpiękniej jak tylko potrafię i takiej płyty jeszcze nie było.
B.R.: - Niech to zatem będzie końcem naszego dzisiejszego spotkania i początkiem wielu innych pięknych rzeczy, które wynikną z niego. Niech nasze dzisiejsze czytanie Fabula Rasa trwa. Dziękuję Ci bardzo za Twój czas.
D.G. - Dziękuję również.
Zapraszamy też do posłuchania fragmentu wyżej spisanego wywiadu w formie filmu przygotowanego przez Barbarę Rejek „Dawid Gębala – filozofia śpiewana”.
Rozmowę z Dawidem prowadziła i spisała Barbara Rejek
Wrocław 2019